Autoreklama



OSTATNIO W "MAJSTERSZTYKACH KROTOFILNYCH"
Czapter nayn-ęd-ferty: "Rzecz o Hitlerze, śmieciach i obrączkowaniu"


20 listopada 2010

Odwyk

Byłem dziś ze znajomym na wycieczce rowerowej. W programie świeże warszawskie powietrze i inne rzeczy związane z odrobiną aktywności fizycznej, której jakoś dawno nie zaznałem, no i, oczywiście, resocjalizacja. Następny raz zdarzy się pewnie po kolejnej zimie stulecia, która ma nadejść. Dodam, że będzie biała.

Piątki są trochę wariackie z tymi wszystkimi korkami. Jeden z moich uczniów pożąda wprawdzie cudów pedagogicznych i zgłasza się do mnie z reguły dzień czy dwa przed klasówką, ale ja nie mam nic przeciwko. Skoro tak lubi, niech tak robi - nie narzekam, jestem cierpliwy, w końcu dzięki temu coś zarobię, a on może nie zarobi pałki na sprawdzianie. Ale jednak cuda to nie moja branża - to kilka pięter wyżej.

Skoro mowa o cudach, miałem dzisiaj okazję się przekonać, że duże cuda faktycznie są w małych zdarzeniach. Przypadkiem zafundowałem sobie odwyk od herbaty, kiedy, spiesząc się pomiędzy powrotem z wycieczki a wyjściem na korki, nie spakowałem ani jednej torebki do plecaka. Czajnik? Mam, myślę. Kubek? Pewnie, jak mógłbym go zapomnieć. W takiej sytuacji zdawało się oczywistością, że herbatę wziąłem; a jednak nie. Przez całe pierwsze zajęcia nie miałem więc podstawy neurochemicznej - dwie i pół godziny, a dziewczyna, którą uczę, jest dobra i nie można przy niej tak po prostu nie myśleć - i nagle pod koniec zauważyłem, że w kieszeni kurtki pałęta się jakaś jedna zaginiona torebka herbaty. Jak się tam znalazła - nie wiem, bo ostatnio długo nie wychodziłem nigdzie z herbatą, ale na pewno nie zdarzyło się to zupełnie przez przypadek. Przypadków nie ma! Nie porównując, pierwszy taki przypadek zdarzył się jeszcze przed Erą Plancka. Cóż, wprawdzie herbata zrobiona na tym jednym rodzynku była słaba, ale bardziej postawiła mnie na nogi świadomość, że Szef czuwa i nie da mi zginąć przy wałkowaniu wartości bezwzględnej i logarytmów - nawet, jeśli trwa to pięć godzin.

Cieszą mnie takie dni jak ten, kiedy wracam do domu całkowicie przymulony i ledwo jestem w stanie napisać notkę, ale jestem zadowolony. Lubię niekiedy wybrać sobie z męczącego dnia jakieś fajne zdarzenie i stwierdzić "This made my day".

8 komentarzy:

  1. Ilu torebek w takim razie trzeba na solidną podstawę neurochemiczną?

    OdpowiedzUsuń
  2. Optymalna liczba to trzy. Dość, żeby zadziałało, ale za mało, żeby zabić. Pamiętaj, że mam niemal litrowy kubek; zrobioną w nim herbatę z jednej torebki chyba każdy by uznał za kiepską.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wycieczka rowerowa? Gdzieś konkretnie czy raczej takie hanging around?

    OdpowiedzUsuń
  4. Konkretnie to na Górkę Szczęśliwicką.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem pod wrażeniem. Bardzo fajny artykuł.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak widać od wielu rzeczy można się uzależnić i to w stopniu mniejszym lub znacznym. Mogę śmiało stwierdzić, że w naszym kraju na pewno jest nadal duże grono osób uzależnionych od alkoholu i im z pewnością odwyk by się przydał. Bardzo dobre wyniki ma wciąż wszycie esperalu https://detoksfenix.pl/uslugi/zaszycie-esperalem/ które poniekąd pozwala na spokojny powrót do normalności.

    OdpowiedzUsuń
  7. Oczywiście takie sytuacje się zdarzają i ja również jestem przekonany, że warto na pewno jest szukać pomocy w gabinetach psychologów. Z całą pewnością w https://psycholog-ms.pl/zakres-pomocy/ każdy znajdzie taką pomoc jakiej oczekuje.

    OdpowiedzUsuń
  8. Podjęcie decyzji o wizycie u psychologa to ważny krok w kierunku lepszego zdrowia psychicznego. W Poznaniu można skorzystać z oferty dostępnej na https://www.terapiapoznan.pl/, gdzie znajdują się informacje o różnych formach terapii. Zrozumienie swoich potrzeb i oczekiwań jest kluczowe przy wyborze odpowiedniego specjalisty. Ważne jest, aby nie bać się szukać pomocy i być otwartym na różne metody terapeutyczne. Dzięki temu można skutecznie zmierzyć się z trudnościami i poprawić swoje samopoczucie.

    OdpowiedzUsuń