Autoreklama



OSTATNIO W "MAJSTERSZTYKACH KROTOFILNYCH"
Czapter nayn-ęd-ferty: "Rzecz o Hitlerze, śmieciach i obrączkowaniu"


3 grudnia 2010

Let the hammer curtain fall

Już byłem w ogródku, już witałem się z gąską i miałem iść spać, ale nagle w trakcie rozmowy z Kubą uświadomiłem sobie, jaki genialny potrójny kombo-pleonazm słyszałem raz w tekście zespołu Hammerfall. Dla jasności: pleonazm to błąd językowy polegający na powtórzeniu w jednym zwrocie tej samej informacji - najbardziej klasycznym przykładem jest "cofać się do tyłu". Stwierdziłem, że nie mogę o tym nie napisać, więc piszę.

Oto początkowe wersy tekstu Hammerfall "Blood Bound", notabene z kretyńskim teledyskiem ukazującym członków zespołu odmrażających się na wielkim młotku, polecam.

'Countdown descending down to zero
Bursting into flames
Can't you see the coming of a hero (...)'


Rzecz w niewątpliwie rozbudowanym wyrażeniu rzeczownikowym "Countdown descending down to zero". "Countdown" oznacza "odliczanie w dół", więc odliczane liczby w naturalny sposób zmniejszają się - ale niewątpliwie nie zaszkodzi tego dodatkowo zaznaczyć, dodając imiesłów "descending". Ten z kolei znaczy "opadający, zstępujący", więc nie wyobrażam sobie innego kierunku, niż w dół - wszakże dla jasności warto dodać, iż "down", tak na wszelki wypadek. Skoro już mówimy o "countdown", to odlicza się zawsze do zera - słyszał ktoś kiedyś "Trzy, dwa, jeden, zero, minus jeden, minus dwa, rakieta start!"? Nie? A autor tekstu prawdopodobnie miał takie doświadczenia - oni tam w Szwecji są przyzwyczajeni do liczb ujemnych, zwłaszcza na termometrze - dlatego dla pewności, że zostanie zrozumiany, stwierdził "down to zero". I wszystko jasne: "Odliczanie w dół idące w dół do zera." Niech opadnie młotokurtyna na ten cały tekst. Miejmy nadzieję, że nikt nie zrobi takiego numeru na Sylwestra, bo tam odlicza się aż do czterech zer - 00:00.

Jaki z tego wniosek? Zostawmy pisanie epickich metafor rodzimym użytkownikom języka, w których je piszemy, albo dobrze się go nauczmy. Inaczej wyjdą nam jakieś straszne zadnie plecy z tyłu.



Źródło inspiracji


PS. Usypaliśmy dziś z sąsiadem istny Mount Everest ze śniegu, próbując zrobić dość miejsca, by mogły przejechać nasze samochody. Co zaskakujące, śnieg nie pada, żeby spieprzyć nam robotę: to chyba optymistyczny znak na przyszłość.

1 komentarz:

  1. Napiszę tylko: Tack.
    Co nie znaczy, że się zgadzam i
    rozentuzjazmowana (trudne słowo) wrzucam jeszcze nagrodę pocieszenia w postaci literki "c".
    Po prostu dziękuję.
    Znaczy się "dziękuję" po szwedzku. Tack.
    Szwedzi mają ciekawą gramatykę m.in.czasowniki mają taką samą formę bez względu na liczbę i rodzaj podmiotu. Są bardzo sumienni w tym co robią, stąd pewnie wzięło się tak wiele określeń na tą samą czynność w jednym zdaniu z piosenki. Taki ich urok.
    E

    OdpowiedzUsuń