Po dwudniowym pobycie na działce u Agnieszki zwanej Małą - zasadniczo była to impreza, tylko rozciągnięta na wieczór i dzień następny - znowu zadziałał niewiadomego pochodzenia mechanizm wywołujący u mnie myślenie. Po takich spotkaniach ze znajomymi zawsze bierze mnie albo na melancholię, albo na refleksje. Ponieważ melancholia wzięła mnie już wcześniej i strasznie chciałem wrócić na zieloną Ukrainę, teraz nie miałem wyboru - musiały być refleksje.
Ostatnio w życiu moich różnych znajomych oraz w moim własnym dzieją się różne rzeczy, nie wszystkie całkiem miłe. Zwłaszcza wiele problemów powstaje w wyniku spraw uczuciowych, ponieważ rozliczni ludzie, o których mi opowiadano, okazują się w pewnych okolicznościach zupełnie inni, niż się wydawali osobom zainteresowanym, albo też zmienia się punkt widzenia samego obserwatora.
Ta nieprzewidywalność w połączeniu z długo już trwającą tęsknotą za wyjazdem na żagle zrobiła mi w mózgu reakcję chemiczną, w wyniku której napisałem wiersz ukierunkowany głównie na nieobliczalność spraw miłosnych. Stylistycznie wiersz jest prostacki i nawet dla mnie zalatuje grafomanią - a pomimo to wszelka krytyka jego formy albo sposobu przekazu spełznie na niczym, ponieważ nie widzę dla siebie możliwości poprawienia się w wierszoklectwie. To dlatego, że bynajmniej nie zajmuję się nim na co dzień i nie przewiduję zajmować się w przyszłości, i, jak to mówił dziadek z "Konopielki": A odpierdólta wy się wszystkie łode mnie.
Wiersz dedykuję wszystkim dotkniętym przez nieprzewidywalność, o których wspomniałem dwa akapity temu. Ci będą wiedzieli, że o nich mowa - a pozostali nie muszą wcale znać ich z imienia i nazwiska.
Nieprzewidywalność
Mazurskie jezioro przed nami rozległe
A na nim jacht płynie biały;
I pędem za łódką co tchu w płucach biegłem
Lecz dopaść jej nie zdołałem.
Mazurskie jezioro przed nami bez granic
A na nim żagiel jak z puchu;
I stałem tak długo, że czas miał mnie za nic
Lecz płótno tkwiło w bezruchu.
Mazurskie jezioro przed nami rozkwita
A na nim wciąż białe szkwały;
I chciałem ze zmarszczek na wodzie je czytać
Lecz zgadnąć się nie dawały.
...
Mazurskie jezioro zostało za nami
Przeminął już czas białych tworów
Obracam dziś kołem z siedmioma barwami
I widzę biel – maskę kolorów.
nieznana liryczna strona Duszy Matejkowskiej?.. Niezły wiersz, serio.
OdpowiedzUsuń~AS