Nigdy nie przypuszczałem, że korepetycje, których się podjąłem, będą miały tyle wspólnego z archeologią. Chodzi o to, że taki archeolog, jak się do czegoś dokopie, to nie wie, skąd to się tam wzięło, i kopie dalej, żeby się dowiedzieć. (To zapewne dość uproszczony model tej szlachetnej nauki). A ja... A ja, kiedy tylko dokopię się do czegoś, czego ten mój nieszczęsny uczeń nie wie, to niekiedy muszę kopać głębiej i poznać kolejną taką rzecz, jeszcze bardziej podstawową. Na przykład, kiedy okazało się, że nie umie podawać po angielsku godziny, to zaraz zgadało się, że tak samo nie zna liczebników porządkowych, a chwilę później - stopniowania przymiotników (tu prawie spadłem z krzesła). Zastanawiam się, jak w dzisiejszym świecie można tego nie umieć - nie dlatego, że każdy powinien, tylko dlatego, że trzeba mieć wyjątkowo dobre zatyczki do uszu i opaskę na oczy, żeby móc kompletnie ignorować wszechobecne małe angielskie "zwroty", które są tak samo na porządku dziennym, jak matematyczne dodawanie.
A właśnie, liczebniki porządkowe - te wszystkie "pierwszy", "drugi", "trzy miliony tysiąc pięćset osiemdziesiąty drugi" - to dopiero ubaw. Na WF-ie spotkałem pewną osobę, która opowiedziała mi, że na lingwistyce stosowanej ma przedmiot o nazwie "polszczyzna użytkowa". Dla mnie to bardzo ciekawa rzecz, więc zapytałem, co teraz na tym robią i dowiedziałem się, że odmianę liczebników. I teraz już nie wiem, czy w liczebnikach porządkowych odmienia się tylko rząd dziesiątek i jedności, czy może wszystko naraz. To i tak nieważne - w zasadzie chodzi mi o to, że coraz bardziej zaczynam rozumieć punkt widzenia profesora Rubacha z naszego wydziału, który plwa pogardliwie na odgórne ustalenia Rady Języka Polskiego i twierdzi, że język powinien iść z duchem czasu. Zasadniczo im dłużej o tym myślę, tym bardziej się z tym zgadzam, ale na realizację ostatecznego marzenia prof. Rubacha - zlikwidowania różnicy w zapisie identycznie brzmiących "ch" i "h", "rz" i "ż" oraz "ó" i "u" - nie zgodziłbym się nigdy. Skoro wyznacznikiem kultury i wyrafinowania może być to, że człowiek obyty po skończeniu jedzenia układa widelec brzuszkiem do dołu równolegle na lewo od noża na talerzu w pozycji godziny 4:30, to równie dobrze takim wyznacznikiem może być to, że człowiek obyty umie prawidłowo napisać słowo "rzeżucha".
Jak dobrze że się coś wreszcie pojawiło!! Z żalu i tęsknoty za dobrą literaturą internetową musiałam sobie zaaplikować asparaginian magnezu i co mi tam, niech będzie potasu!!
OdpowiedzUsuńpzdr
Ps. oczywiście że dalej nie pamiętam co trzeba zrobić żeby nie pokazywało się jako anonim, ale niech to będzie niemym protestem przeciwko pędzącym zmianom i zmieniającym się (nie, nie pędom :p) moralom i wartościom. Coś na kształt "Tanga" Mrożka :D