Autoreklama



OSTATNIO W "MAJSTERSZTYKACH KROTOFILNYCH"
Czapter nayn-ęd-ferty: "Rzecz o Hitlerze, śmieciach i obrączkowaniu"


11 grudnia 2011

Schizma i anty-schizma

Miałem zostawić sobie ten dziennik na pamiątkę i nic w nim już nie pisać, bo wkurzyłem się na życie, kiedy okazało się, że wystarczy tylko mocniej przekręcić głowę i już jestem niesprawny na prawie trzy tygodnie. Ale jednak w miarę upływu czasu zaczęło mi coraz bardziej brakować pisania, do którego zdążyłem się już przyzwyczaić. Wcześniej bywało, że przez miesiąc nie dodawałem żadnej notki, ale przynajmniej zawsze mogłem - a kiedy okazało się, że mam już definitywnie niczego nie pisać, to zaczęło mi to przeszkadzać. Widocznie nie mogę znieść żadnych przymusów, nawet takich, które sam na siebie nakładam. Poza tym kilka osób pytało mnie, co się stało z dziennikiem i skoro oni chcą i ja chcę, to dziennik wraca. Ale nie mam najlepszego nastawienia do życia.

Do tej pory fanfiki i "poważne" notki były wrzucone do jednego dziennika i wyglądało to trochę jak mieszanina niejednorodna, taka paskudna zawiesina. Postanowiłem zrobić sedymentację i dekantację, to znaczy: pozwoliłem cięższej materii mojego dziennika opaść na dno, po czym usunąłem z niego wszystkie lżejsze posty związane z fanfikami. Teraz wszystkie te rozdziały o Malfoyu i Hermionie oraz inne głupoty znajdują się pod adresem
www.thefanfriction.blogspot.com
, a tu zostanie tylko mój osobisty dziennik. Taka mała schizma, można powiedzieć.

Jak mnie nie było, zajmowałem się układaniem puzzli. Stwierdziłem, że może i to nie uspokaja, ale bardzo szybko zżera czas i pozwala mi ćwiczyć zdolność kojarzenia i percepcję. Na początek zabrałem się za coś małego - pięćset elementów, a potem dwa obrazki po tysiąc - teraz zaś czeka mnie pierwsze poważne wyzwanie: mam kolejne tysiącelementowe puzzle, przedstawiające zdjęcie wodospadu wśród prawie jednakowych kolorem i fakturą skał. W domu z nikim nie rozmawiam po ostatnich różnicach zdań, więc kiedy nie jestem na korkach albo na zajęciach, muszę czymś się zająć. Ta koszmarna układanka, której większość elementów jest prawie jednakowa, akurat się do tego nada. Taka mała anty-schizma, można powiedzieć.

7 komentarzy:

  1. Glad to see you back mate! ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. Why thou didst spake in that alien tongue, I comprehend not. Ale fajnie, że jest odzew.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak nie masz co robić w domu, to się ucz :P

    OdpowiedzUsuń
  4. oooo, puzzle! Uwielbiam. I wygląda na to, że będę miała gwiazdkę z tą oto rozrywką. No ale to wyjaśnia, czemu u diabła nie odzywasz się w sprawie łyżew i tego.
    A.

    OdpowiedzUsuń
  5. Panna Adrianna15 grudnia 2011 21:52

    Gratuluję powrotu! :)
    Puzzle fajna sprawa, popieram.

    OdpowiedzUsuń
  6. Krzysztof Nocny16 grudnia 2011 02:39

    Pragnę zapewnić, że pomysł skończenia z Pana zapiskami jest jak najbardziej chybiony. Życzę przy okazji radośniejszego na przyszłość kręcenia głową celem patrzenia, widzenia, ba, nawet myślenia, i, w miarę możliwości, pisania o tym, przecinek.

    OdpowiedzUsuń